poniedziałek, 29 sierpnia 2016

Rozdział 17

Obi-Wan pędził przez Onderońską puszczę już od dobrych kilkunastu minut. Po drodze próbował za pomocą Mocy skontaktować się z Anakinem, jednak coś ją zagłuszało. Nie podobało mu się to. Kenobi miał nadzieję, że jego były padawan nie wpakował się w żadne kłopoty, jednak w związku z zaistniałą sytuacją szczerze w to wątpił. Po za tym dla Anakina Skywalkera dzień się nie liczył, jeśli nie wpakował się w jakiekolwiek bagno. A oczywiście z większości to Kenobi musiał go wyciągać. Choć właściwie, Wybraniec też go czasem ratował, a potem uwielbiał mu to wypominać.
Jedi pokręcił głową, odrzucając od siebie myśli o ex padawanie. Po kilku kolejnych minutach dobiegł do włazu , który najprawdopodobniej prowadził do więzienia. Stejwończyk bez wahania wstąpił w oglucony mrok.

***

- Czy ja tu wyczuwam podtekst "będzie ono bardzo krótkie"? - Zapytała Ahsoka próbując wypatrzeć autora pogróżek
- Jak się tego domyśliłaś? - Odpowiedział głos i w pole widzenia Tano i Skywalkera wskoczyła postać w kapturze.
- Trudno nie było, wszyscy którzy uważają się za najpotężniejszych na świecie powtarzają to samo, a potem kończą za kratkami, albo martwi - włączył się do rozmowy Anakin
- Och, nie jestem najpotężniejszy na świecie, ale miło, że tak uważasz. - Odpowiedział mężczyzna i zaatakował Jedi, bez większego zaskoczenia z ich strony, czerwonym mieczem świetlnym.
- Chyba w twoich snach. - Odpowiedział Wybraniec i zaczął atakować sithański pomiot. Po chwili, do walki dołączyła się również Ahsoka. Skywalker nie miał pojęcia, skąd wzięła swoje miecze, ale nie interesowało go to teraz. Ważne, że nie wyszła z wprawy, co mimo krótkiego czasu bez treningów było u niej możliwe. Ledwo zauważył, że mężczyzna zamachną się na niego mieczem. Szybko uskoczył i otrząsnął się z przemyśleń. Na rozmyślanie o Smarku będzie miał czas później, o ile nie zostanie poszatkowany na kawałki. A takiej opcji nie przewidywał.

***

Kenobi usłyszał walkę, jeszcze zanim ją zobaczył. Przyśpieszył i po chwili zobaczył walczące sylwetki. Anakin oczywiście musiał się w coś wkopać i razem z Ahsoką walczyli teraz z jakimś zakapturzonym przeciwnikiem. Chwila, stop. Skąd Ahsoka miała miecze?
- Będziesz tak stał i się patrzył, czy może pomożesz?! - usłyszał głos Anakina
- Nie, będę patrzył jak umierasz, bo za nisko trzymasz gardę - Odkrzyknął mu Obi-Wan i wyskoczył w powietrze atakując tajemniczego przeciwnika w locie.
- Wcale nie trzymam za nisko gardy - Zmarszczył brwi Skywalker
- Czasem trzymasz - odpowiedział starszy Jedi i sparował zadany mu cios.
- Hej, może będziecie sobie później prawić kazania na temat odpowiedniego trzymania miecza i pokonacie tego tu, co? - przerwała ich rozmowę Ahsoka.
- Nie zdołacie mnie pokonać marni Jedi - powiedział ich przeciwnik i zamachnął się mieczem tak mocno, że wytrącił dziewczynie miecz z ręki i zaczął napierać na nią ze zdwojoną siłą, tak, że ledwo dawała radę bronić się swoim shoto.
- Ładnie to tak? - Wykrzyknął Anakin nacierając na złego kolesia (ach, te moje synonimy :D) i zmuszając go do obrony.
- Chyba tylko was, nędzni Jedi obchodzi, jakie zachowanie jest ładne a jakie nie - syknął zakapturzony i odepchnął Jedi Mocą, tak, że znikli z pola widzenia, co nie było trudne, zważywszy za ciemność.
- Sithowie zawsze uczą, że w walce jedyną zasadą jest brak współczucia i litości. - Znów zaatakował Ahsokę, która dopiero co przyciągnęła do siebie swój miecz (ona już nie jest Jedi, a Sarx [ciężko się domyślić, że to on ;)] odepchnął tylko Jedi).
- Czy ty się zawsze wyżywasz na nie-Jedi? - Mruknęła Ahsoka starając się bronić.
- Raczej nie zniżam się do poziomu walczenia z kimś poniżej rangi rycerza, ale mogę dla ciebie zrobić wyjątek - odsyknął jej Sarx, coraz mocniej na nią nacierająć
- Jakoś nie czuję się zaszczycona - odpowiedziała Tano i przeskoczyła nad przeciwnikiem, by zaatakować go od tyłu. Niestety kolo miał za dobry refleks i zdążył się obrócić, oraz zablokować cios. Kolejne uderzenie wytrąciło jej z rąk oba miecze i zrzuciło na ziemię.
- Stang - Zaklęła w myślach togrutanka i zaczęła cofać się byle najdalej od czubka czerwonego miecza skierowanego w jej stronę. Próbowała przyciągnąć swoje miecze, ale w ostatniej chwili zły kolo, zablokował lecące w jej stronę rękojeści Mocą i odrzucił gdzieś daleko.
- Jakieś ostatnie słowo? - spytał szyderczo mężczyzna. Nagle zmysły Ahsoki zarejestrowały ruch gdzieś za plecami sithańskiego pomiotu. Leciutko się uśmiechnęła.
- Owszem, nawet dwa. Masz problem - Powiedziała i gdy tylko na ich przeciwnika skoczyła Anakin przeturlała się w blok i przyciągnęła swoje miecze. Nic jednak zdołała zrobić, bo wkurzony Skywalker stał już nad klęczącym, poranionym złym kolesiem i trzymał mu miecz przy gardle.
- A teraz grzecznie powiesz nam, kim jesteś, dla kogo pracujesz, co planujesz i dlaczego wkopałeś Ahsokę w tą kradzież?
- A jeśli nie będę chciał mówić? Nie możesz mnie zabić Jedi, jestem bezbronny i ranny, a mój miecz leży gdzieś przecięty na pół..
- Lepiej mów, bo Republika nie będzie dla ciebie taka miła jak ja.
- Akurat uwierzę.
- Mów. - W oczach Wybrańca płonęły iskierki złości.
- Powiem ci tyle, że mogę być twoją zgubą i nie jestem jakimś głupim łowcą nagród, żeby mnie ktoś wynajmował, ja nie planuję nic, to mój mistrz, którego nigdy nie pokonacie, a dziewczyna wkopała się sama.
- Anakinie, nie chcę nic mówić, ale chyba tutejsze straże, właśnie zorientowały się co się dzieje i tu idą - Zawołał Obi-Wan
- Przecież czuję - odpowiedział Skywalker
- Emm, to ja zmykam i nie przerywam, nie chcę, żeby mnie znaleźli, pa! - Krzyknęła Ahsoka i wbiegła do glutowatego tunelu, którym przyszli.
- Ahsoka, zaczekaj! - Krzyknął za nią jej były mistrz.
- Idź za nią, ja popilnuję tego tutaj, dopóki nie przyjdzie straż - powiedział Kenobi i w jednej chwili młodszego Jedi już nie było.

- Stang, czy ten tunel musi być tak niski?! - Mruczał Skywalker do siebie pędząc za Tano. Ona na pewno zrobił użytek, ze swojego niższego wzrostu i już dawno jej nie było. Ku jego zdziwieniu przy wyjściu spokojnie, powoli szła sobie w kierunku bazy Rebelii.
- Ahsoka, zaczekaj! - wrzasnął do niej
- Czego chcesz Anakinie? - Spytała odwracając się w jego stronę.
- Na przykład porozmawiać? - odpowiedział jej
- Może później, nie teraz - powiedziała i zaczęła się oddalać
- Ahsoka!
- Mówię, że nie chcę rozmawiać - powiedziała dalej idąc w swoim kierunku
- Ahsoka, teraz będzie wszystko dobrze, wróć ze mną do Zakonu - powiedział podchodząc do niej i przytulając ją.
- Nie mogę Anakinie. Tam już nie będzie jak dawniej. Jeszcze nie teraz.  Wyrwała się z jego uścisku, i Skywalker mógł przysiąc, że odbiegając miała w oczach łzy.

__________________________________________________

Hej, to znowu ja was męczę, moją twórczością. No ale przy rozmowie z Madzią dostałam weny, więc trzeba było wykorzystać zanim zwieje. No i powstało to na górze.
Mam nadzieję, że się spodoba, ba na ostatnie dni wakacji mój mózg kompletnie nie pracuje.
Po za tym ja nie chcę do nowej szkoły! Nie chcę do gimnazjum! NIE CHCĘ!!!!! Dlaczego wakacje są takie krótkie??? No czemu?
Tak nawiasem mówiąc, zbliżamy się powoli do końca sezonu. Ale powoli.

Dedyk dla:
Madzi <3   za dodanie mi weny
Sue   która pewnie wie czemu

NMBZW!!!