sobota, 13 lutego 2016

Rozdział 8

- Ale muszę iść? - Marudził Lux, gdy Ahsoka ciągnęła go do drzwi.
- Tak musisz. I nie marudź. - Odpowiedziała mu Tano wyciągając go na zewnątrz. Gdy jej się to udało, skierowała się w stronę głównej ulicy handlowej  na Onderonie.
- Wszyscy się na nas gapią. - Cały czas marudził Bonteri.
- Jak bym nie musiała cię ciągnąć, to by się nie gapili. - Powiedziała mu zirytowana dziewczyna.
- I tak by się gapili. Jesteś togrutanką, a na Onderonie nie widuje się codziennie togrutan. Mogliśmy chociaż pójść boczną uliczką, a nie pchać się główną. - Nie przestawał jojczeć chłopak, ale przestał stawiać opór.
- To, że byłam na Onderonie, nie znaczy, że znam rozkład miasta na pamięć, więc nie gadaj, bo sam mogłeś prowadzić. A teraz cicho siedź. - Ucięła  rozmowę togrutanka. Po pięciu minutach stanęli przed sporym sklepem z ubraniami.
- O. Tu może znajdzie się coś normalnego. - Stwierdziła Ahsoka.
- A nie wolisz tam. - Uśmiechnął się niewinnie senator wskazując na drugą stronę ulicy, gdzie znajdował się sklep z sukienkami.
- Nie. I jeśli jeszcze raz powiesz mi coś o sukienkach... - Zaczęła Tano.
- Ja nic nie mówiłem. - Przerwał jej Lux.
- To będę siedziała w tym sklepie jeszcze dłużej, mimo, że nienawidzę kupowania ciuchów. - Dokończyła groźbę dziewczyna nie zwracając uwagi na chłopaka.

- Długo jeszcze? - Spytał Ahsokę Bonteri.
- Lux, jesteśmy tu od jakiś siedmiu minut. Daj sobie spokój. - Poprosiła togrutanka, przeglądając wieszak z bluzkami.
- Nie dam. Denerwowanie cię jest za fajne. Długo jeszcze? - Odpowiedział chłopak szeroko się uśmiechając.
- Nie szczerz się tak, bo ci wszystkie zęby wybiję. - Zagroziła mu pięścią Tano.
- Nie zrobisz tego. Mam za ładną buźkę, żebyś dała radę. - Powiedział senator cały czas szeroko się uśmiechając.
- Nic nie wykluczam nic nie potwierdzam. - Mruknęła dziewczyna wracając do przeglądania ubrań. Jak ten senatorek ją wkurzał. No i jak tu go nie kochać.
- No to długo jeszcze? - Spytał ponownie Lux.
- Ehh. Wiesz co? O ile to możliwe, jesteś jeszcze bardziej wkurzający niż Barriss. - Powiedziała zdenerwowana togrutanka.
- Barriss Offe? Ta co cię wrobiła? - Spoważniał nagle Bonteri.
- Aha. Nie mówiłam ci, że pomogłam jej uciec? - Odpowiedziała spokojnie Tano.
- Ty co zrobiłaś?! Wiesz czym to grozi?! - Wybuchł chłopak.
- Mniej, więcej wiem. I mam to gdzieś. Po za tym jeszcze w więzieniu z nią o tym rozmawiałam i na nagraniu jest zapisane, że ona mówi, o tym, że ktoś nad nią panował, więc o ile senat potrafi myśleć, to ją uniewinnią i mnie też.  - Stwierdziła utrzymując spokój Ahsoka.
- Aha, cudownie. Później wszystko mi w szczegółach wyjaśnisz, a teraz skończ wreszcie. - Odpowiedział chłopak, próbując się opanować.
- Dobra, chodź, już wybrałam. - Powiedziała ku uldze Luksa dziewczyna. Szybko zapłacili i Ahsoka poszła do jakiejś łazienki się przebrać, gdyż kategorycznie odmówiła noszenia sukienki chociażby chwilkę dłużej. Gdy wyszła chłopakowi opadła szczęka. togrutanka miała na sobie ciemnoniebieskie getry, fioletową bluzkę i błękitną bluzę, co jak dla niego wyglądało cudownie.
- Zamknij buzię, bo ci coś do środka wleci. - Powiedziała mu natychmiast dziewczyna. Od razu dotarło do niego jak głupio musiał wyglądać i zamknął buzię.
- Chodźmy już. Masz dużo rzeczy do opowiedzenia. - Odezwał się Bonteri i wyszedł nie czekając na Ahsokę. Gdy szli, Tano nagle stanęła jak wryta.
- Co jest? - Spytał niepewnie Lux.
- Gdzie tu są tu jakieś boczne uliczki? - Zapytała niespokojnie dziewczyna.
- Tam, a co? - Powiedział senator wskazując, na odnogę ulicy po drugiej stronie.
- Kłopoty. I to duże jak nas znajdą. - Ahsoka pociągnęła go we wskazanym kierunku.
- Co? Ktoś nas goni? Republika cię szuka? - Zaniepokoił się Bonteri, próbując za nią nadążyć.
- Gorzej. Anakin i Obi-Wan tu są. - Powiedziała togrutanka wbiegając w boczną uliczkę, ale po przebiegnięciu kilku metrów stanęła przed nimi pewna postać w szacie Jedi... Anakin. Tano chciała pobiec w drugą stronę, ale drogę zagrodził im Obi-Wan.
- No to cudownie. - Mruknęła dziewczyna.
- No nie przesadzaj. O ile nie jesteś poszukiwana, czy coś, to będzie okej. - Pocieszył ją Lux.
- Czego chcecie mistrzowie Jedi. - Zwróciła się do Anakina. Specjalnie go tak nazwała. Wiedziała, że go to zaboli.

***

Anakin od pewnego czasu bił się z myślami. Czuł, że Ahsoka jest blisko, a do tego od senatora z Onderonu czuć było aurę Ahsoki. Obi-Wan na pewno też to czuł, ale Skywalker nie chciał o tym z nim rozmawiać. Chciał wyjść i znaleźć swojego Smarkusia, a najlepiej sprowadzić ją z powrotem do Zakonu. W końcu postanowił wymknąć się na poszukiwanie Ahsoki. Wyszedł z pokoju, który aktualnie zajmował i skierował się do wyjścia na miasto. Już miał wychodzić, ale przy drzwiach zatrzymał go Obi-Wan.
- Dokąd idziesz Anakinie? - Odezwał się starszy Jedi.
- Znaleźć Ahsokę. I nie próbuj mnie zatrzymywać i wmawiać mi, że tylko mi się wydawało bo i tak pójdę. - Powiedział buntowniczym tonem Skywalker.
- Spokojnie Anakinie, idę z tobą. - Odpowiedział mu Kenobi. Nieco zaskoczony zachowaniem Stejwończyka (tak to się pisze?) Wybraniec, wyszedł na zewnątrz i zamknął oczy. Od razu wyczuł Ahsokę, była gdzieś przy głównej ulicy handlowej. Otworzył oczy i zobaczył, że jego były mistrz również ją wyczuł. Nie czekając na starszego Jedi ruszył w kierunku wskazanym przez Moc. Po pięciu minutach był już na miejscu. Nagle przestał wyczuwać Ahsokę.
- Zorientowała się. - Mruknął Obi-Wan, który zdążył już go dogonić.
- Super. Znając ją, pewnie nie przyjdzie jej do głowy, że w tłumie ludzi trudniej będzie ją znaleźć i pobiegła do jakiejś bocznej uliczki. - Stwierdził Skywalker.
- Jakbyś ty w jej wieku tak się nie zachowywał. - Westchnął Kenobi. - Zdaje mi się, że od tej ulicy jest tylko jedna odnoga.
- No to na co czekamy? Idziemy. - Powiedział Anakin ignorując uwagę byłego mistrza i ruszył w kierunku bocznej ulicy i zaczął skakać by wspiąć się na dach jakiegoś budynku i gonić togrutankę w powietrzu. Za nim pobiegł Obi-Wan, tyle, że wybrał drogę po ziemi. Przecież ulica ma dwie strony, więc Ahsoka zawsze mogła zacząć uciekać, a pościg przez centrum miasta nie był dobrym pomysłem. Po chwili biegu Anakin zeskoczył przed Ahsokę i co go nieco zdziwiło Luksem Bonterim. Za nimi pojawił się Kenobi. Dziewczyna powiedziała coś do senatora, a on jej odpowiedział, po czym togrutanka zwróciła się do niego.
- Czego chcecie mistrzowie Jedi. - Tak powiedziała. Zabolało go to, nie chciał by jego dawna padawanka mówiła do niego jak do kogoś obcego.
- Porozmawiać nie możemy Ahsoka? - Odpowiedział jej.
- A masz mi coś do powiedzenia mistrzu Jedi. - Togrutanka cały czas zwracała się do niego w ten sposób.
- Może mam. Na przykład: nie jesteś już poszukiwana, a Barriss Offe jest uniewinniona. - Powiedział dziewczynie Skywalker. - A teraz moja kolej na pytania. Czemu uciekasz i jak dostałaś się na Onderon?
- Uciekam, bo nie chcę, żeby ktoś o mnie się dowiedział, i chyba wiesz jak dostałam się na Onderon? Przyleciałam statkiem z misją dyplomatyczną, za pozwoleniem senator Amidali. Jeśli to wszystko to już pójdę mistrzu Jedi. Mam swoje sprawy. - Powiedziała na pozór spokojnie Tano, chociaż na kilometr było czuć, że targają nią emocje. Pociągnęła za sobą senatora z Onderonu i zaczęła iść w stronę wyjścia z uliczki. Gdy przechodziła obok Anakin szepnął do niej.
- Smarku, wróć ze mną do Zakonu.
- Nie chcę Rycerzyku, a przynajmniej nie teraz. - Odszepnęła mu Tano i odeszła. Skywalker był zawiedziony, że nie chciała wrócić, ale przynajmniej nazwała go Rycerzykiem. Uśmiechnął się i podszedł do Obi-Wana.
- Jeszcze się z nią spotkamy. - Powiedział do niego starszy Jedi.
- Nie wątpię. - Odpowiedział mu młodszy Jedi i poszli w swoją stronę.

_____________________________________________________

Tadam! Jest rozdział, dostałam dodatkowej weny, więc wydłużyłam końcówkę. Byłby szybciej, ale mój genialny komputer postanowił, że bez ostrzeżenia się wyłączy, bo musi się zaktualizować i skasowało mi prawie pół rozdziału. No ale udało mi się to napisać. A ja mam nareszcie ferie! Może nawet uda mi się w tygodniu wyskrobać rozdział jak dostanę weny. (ta jasne, marzenie ściętej głowy) O ile będę miała czas, bo wymyśliłam sobie wyzwanie czytelnicze na ferie, wszystkie książki Riordana związane z Grecją, czyli z tego co pamiętam 15 książek. Ciekawe czy dam radę. Jutro są Walentynki, a ja jeszcze nie mam one-shota. No cóż będę pisać, może się wyrobię.
Dedyk dla:
Jarael Tano

NMBZW!