sobota, 9 stycznia 2016

Rozdział 3

Z niewiadomych powodów część ostatniego posta nieodwracalnie mi się usunęła, nawet nie wiem kiedy, więc jeszcze raz napisałam ją tutaj.
_______________________________________________________

- Zostałem poinformowany, mistrzu Jedi. Właśnie na was czekaliśmy. - Odpowiedział Windu Tarkin.
- Doskonale. Puśćcie nagranie. - Uciął rozmowę Anakin. Kiedy klon włączył holonagranie, nie mógł uwierzyć... to Ahsoka pomogła Barriss! Pomogła osobie, przez którą omal nie zginęła. Wybaczyła jej, a on sam nie potrafił. Kiedy nagranie się skończyło, był naprawdę dumny z Ahsoki. Zachowała się jak prawdziwa Jedi. Był tylko ciekawy skąd miała informacje o wyroku Barriss.
- A, więc to Ahsoka Tano pomogła uciec Barriss Offe. Musimy je natychmiast złapać! - Od razu zaczął mówić Tarkin.
- Je?! A jakim prawem chce pan ścigać Ahsokę admirale?! - Zdenerwował się natychmiast Skywalker.
- Pomogła uciec zamachowczyni. To również jest przestępstwo. - Odpowiedział admirał.
- Nie sądzę ja by Barriss Offe złapać się dała. - Wtrącił mistrz Yoda.
- Po za tym Barriss Offe stwierdziła, że ktoś kazał jej to zrobić. Powinniśmy dowiedzieć się kto. - Dodał mistrz Windu.
- Mogła chcieć odsunąć od siebie podejrzenia. - Upierał się przy winie Barriss Tarkin. - Po za tym nawet jeśli to nie ona to musi uzyskać uniewinnienie od senatu. I Ahsoka Tano też!
- Czy mamy kontynuować poszukiwania? - Spytał się klon stojący obok.
- Nie. - Odezwał się natychmiast trójka Jedi.
- Ale zostaną wznowione jak senat uzna Tano i Offe za winne. - Powiedział Tarkin.
- A, ty admirale zrobisz wszystko by tak było i to jak najszybciej? - Spytał Anakin. Zamiast odpowiedzi Tarkin wyszedł.

***

- Gdzie my idziemy Ahsoka? - Po raz setny spytała Bariss.
- Mówiłam ci już. Do „domu” Ventress. - Odpowiedziała togrutanka zaznaczając palcami cudzysłów. - Już niedaleko.
- CZemyA czemu przy mówieniu dom, robisz palcami cudzysłów? - Nie dawała za wygraną Offe.
- A, nazwałabyś coś na dolnych poziomach domem? Szczególnie gdzie nikt się nie wprowadził?
- Eee... Chyba nie.
- No właśnie.
- Ale kiedy dojdziemy?
- Bariss. Ja cię chyba zgryzę. Bądź chwilę cicho. Jesteś bardziej wkurzająca niż Anakin.
- Widzisz? Zmieniłam się.
- Da się zauważyć. Ciekawe w jaki sposób.
- Nie rób takich min! Kiedy dojdziemy?!
- Już jesteśmy. - Powiedziała Ahsoka i zniknęła za zawaloną ścianą, a Bariss weszła za nią. Gdy przeszły przez stare drzwi ukryte za ścianą ich oczom ukazała się postać Ventress.
- Ty! - Wykrzyknęła widząc Bariss. - Ahsoka! Czemu przyprowadziłaś tu tą złodziejkę i morderczynię!
- Chodzi ci o twoje miecze? - Spytała Bariss. - Sory, raczej już ich nie odzyskasz. I mówiłam już Ahsoce, że to nie był MÓJ pomysł.
- Ty ty ty... Ahsoka!
- Eee Ventress spokojnie Okej? Zresztą nie domyśliłaś się co chcę zrobić śledząc mnie?
Ventress spojrzała na nią pytającym wzrokiem:
- Skąd wiesz?
- Nawet nie próbowałaś ukryć swojej obecności w Mocy. Sondowałam teren, żeby sprawdzić czy nie było tam żadnych Jedi. A, teraz przestań stać jakbyś chciała zabić Bariss i mnie, usiądźmy i porozmawiajmy. W porządku? - Datomirianka i Milirianka przytaknęły.
- A, więc Bariss mówiłaś, że z zamachem na Świątynie, to nie był twój pomysł. Tak? - Zaczęła Tano.
- No tak. To znaczy ja faktycznie zaczęłam wątpić w Zakon, ale ja chciałam po prostu wyrazić swoje zdanie Radzie i co najwyżej odejść. To jakiś głos podpowiedział mi, żebym zorganizowała zamach. To on wszystko wymyślał, a ja nie całkiem świadomie słuchałam go. - Zaczęła tłumaczyć się Offe.
- Ta jasne. - Wtrąciła się Ventress. - I jakiś "głos" kazał ci mnie zaatakować potem Ahsokę i z tego co mi Ahsoka powiedziała Skaywalkera też. Tak?
- Mniej więcej tak. - Odpowiedziała spokojnie Milirianka.
- Akurat ci wierzę - Stwierdziła Dathomirianka.
- A, ja jej wierzę Ventress wiesz? - Odezwała się togrutanka. - Po za tym ty to jesteś święta. Wogóle nie próbowałaś nas pozabijać.
- No dobra. Masz mnie. Ale ja się do tego przyznaję. - Próbowała się bronić łowczyni nagród.
- Dobra, dobra. Tą sprawę uważam za zamkniętą. - Powiedziała Ahsoka. - Koniec rozprawy.
- No dobra. To jeszcze idziemy trochę pochodzić po mieście i poszukać czegoś do jedzenia? - Spytała Dathomirianka wstając.
- Ok. - Odpowiedziały zgodnie Ahsoka i Barriss.

***

Około północy gdy Ahsoka i Barriss wreszcie zasnęły, Ventress bezszelestnie podniosła się z materaca, na którym leżała i skierowała się do wyjścia. Na szczęście podczas ich rozmowy, Barriss napomknęła temat zgubionego miecza Ahsoki i Assaj wiedziała dokąd ma pójść. Po piętnastu minutach marszu i przeklinania ulic miasta, które nie śpi doszła do opuszczonego magazynu. Na szczęście klony oczyściły już teren z nanodroidów i nikt się tu nie kręcił. Ventress weszła do środka i zaczęła szukać miecza Ahsoki. Po pół godzinie chodzenia, przewracania pozostałych tu pudeł i bezskutecznych prób przywołania miecza Ahsoki Mocą, w końcu dostrzegła metaliczny połysk w kącie pomieszczenia. Natychmiast tam podbiegła, chwyciła cylinder i wycofała się z magazynu.
- Ahsoka mogła go upuścić w miejsce, w którym łatwiej byłoby go znaleźć. - Powiedziała do siebie. - Chociaż wtedy znalazły by go klony. No, ale nie było aż tak źle. Szkoda, że moich tak łatwo nie da się odzyskać. - Westchnęła i ruszyła w drogę powrotną.

_____________________________________________________

Pierwszy rozdział w tym roku! Jej! Nareszcie udało mi się pokonać lenia i brak weny i coś napisać, tak więc cieszcie się ludzie, którzy to czytają! I komentować! W tej chwili mam 631 wejść, a komentarze dotychczas napisały tylko 3 osoby.

Dedyk dla:
 Ashary

NMBZW!