- Barriss Offe. Co tu robisz. - Admirał Tarkin nie ukrywał niezadowolenia, że została uniewinniona.
- Podobno jestem poszukiwana na przesłuchanie. - Odpowiedziała Barriss.
- A tak. Jesteś, ale przez Jedi, a nie przez Senat, więc powinnaś się raczej zgłosić do Świątyni Jedi, a nie tutaj.
- Do Świątyni Jedi?
- Tak, głucha jesteś? Zaraz kokoś powiadomię, żeby cię tam zawiózł.
- No ten gość, to za mną nie przepada. - Powiedziała Milirianka do siebie. -Ale czemu chcą mnie wezwać do Świątyni, przecież nie jestem już Jedi.
Po trzydziestu minutach Barriss była w Świątyni. Teraz to już naprawdę uznała, że Jedi coś odwaliło. Chcieli ją przesłuchiwać w sali Rady, jakby miała składać raport o wyniku kolejnej bitwy. Ogarnięta takimi myślami wjechała windą do Sali Rady.
- Nawet mnie nie pilnują. - Westchnęła cicho. Po chwili otworzyły się przed nią drzwi. Prawie cała Rada była na miejscu, tylko mistrz Kenobi był obecny w postaci hologramu.
- No to super. - Mruknęła pod nosem i stanęła na środku sali. Nie ukłoniła się. Miała już gdzieś te bzdurne zasady zachowania.
- Barriss Offe. - Zaczął mistrz Yoda. - Wiesz czemu wezwana zostałaś ty. O głosie, który ci spowodować wybuch kazał, opowiedz.
- Nie mam pojęcia kto to mógł być, jeśli o to chodzi, ale na pewno był to mężczyzna. Był silny Mocą. I to bardzo. Wpływał na mnie kiedy byłam w Świątyni i nikt o tym nie wiedział. Nikt go nie wyczuł. No i zdołał mnie prawie kontrolować. No nie tyle kontrolować co przekonywać do swoich racji. Ja mam mocny umysł i nie jest łatwo tak nade mną panować. - Wyjaśniła Barriss. Specjalnie nie wspominała o zdolnościach Jedi.
- To mógł być darth Sidius. - Odezwał się mistrz Kenobi.
- Wydaje mi się to nie. - Mruknął mistrz Yoda. - On bawił by się tak nie. Hmmm. To inny ktoś być musiał.
- Ale kto? - Wtrącił mistrz Plo Koon.
- Tego wiedzieć nie wiem, ale wroga nowego mamy. - Zakończył temat mistrz Yoda. - Lecz nie po to tylko wezwaliśmy cię. Rada zatwierdziła decyzje tą. Do Zakonu Jedi wrócić teraz możesz.
Milirianka zbaraniała. Oni pozwali jej wrócić, mimo tego co zrobiła i co mówiła. Zastanawiała się kto poddał ten pomysł. Nie wiedziała co zrobić. Z jednej strony była mile zaskoczona i chciała wrócić, ale z drugiej, przecież zwątpiła w Zakon i zaczęła życie poza nim.
- Ja nie wiem. - Wykrztusiła w końcu. - Muszę się zastanowić. - I wybiegła z Sali. Wiedziała, że nie było to stosowne zachowanie, ale musiała sobie wszystko przemyśleć.
***
Ahsoka w końcu mogła odetchnąć z ulgą. Wylądowali pół godziny temu i mogła nareszcie spokojnie opuścić statek. Cieszyła się, że w końcu zobaczy Luxa. Bez wahania ruszyła do budynku, w którym prawdopodobnie mieszkał Lux. Gdy szła stwierdziła, że od jej ostatniej wizyty stolica wyładniała. No i nie było tu blaszaków. Gdy dotarła do budynku, w którym mieściło się mieszkanie Luxa wskoczyła na okno i Mocą otworzyła je.
- Ha. Pan senatorek będzie miał niespodziankę. - Uśmiechnęła się i podskoczyła na parapet.
Godzinę później Lux wszedł do swojego pokoju. Spotkanie z senatorami już się odbyło i miał nareszcie czas wolny. Nagle usłyszał jakiś ruch. Błyskawicznie się podniósł sięgając po blaster, który nosił zawsze przy sobie. Gdy się odwrócił zobaczył... togrutankę wychodzącą z jego szafy! Była zaplątana w jego ubrania i próbowała się z nich wyswobodzić przeklinając przy tym.
- Stang. Czemu te ciuchy muszą być takie plątliwe. I czemu ty geniuszy celujesz we mnie z blastera?
- Ahsoka? co tu robisz? A zwłaszcza w mojej szafie? - Chłopak był zaskoczony ty co zobaczył.
- Przyleciałam z misją jako pasażer na gapę. Zapewne słyszałeś o zamachu na Świątynię Jedi. No to po tym jak zostałam uniewinniona i nie chciałam wrócić do Zakonu, to stwierdziłam, że przylecę tutaj. Poprosiłam Padme o pomoc, a ona powiedziała, że mogę spróbować przylecieć z misją dyplomatyczną. No i jak już tu jestem to chciałam ci zrobić niespodziankę i przyprawić o zawał, ale zaplątałam się w twoje ciuchy. - Wyjaśniła Tano wciąż próbując się wyswobodzić. - A ty byś mógł pomóc.
- A po co? Za fajnie się patrzy jak sama próbujesz.
- Luxie Bonteri obiecuję ci, że zginiesz. -Powiedziała togrutanka uwalniając się całkowicie i rzucając na senatora.
- No co ty. Za ładny jestem. - Odpowiedział jej Bonteri ze śmiechem, gdy rozłożyła go na łopatki.
- Jeszcze zobaczymy. - Odpowiedziała mu Ahsoka całując go.
__________________________________________________________
Jest Luksoka!!! Tak, nareszcie! Dobra wiem, że krótki, ale nie miałam czasu, a jak miałam to mi weny brakowało. Ludzie jak ja chcę mieć już ferie! Ehhh. Jeszcze dwa tygodnie w szkole. No dobra po co ja się tu użalam.
Dedyk dla:
Eiry Tano
NMBZW!!!