sobota, 31 grudnia 2016

Rozdział 24

- Ostatni raz mówię nie! - wydarła się Ahsoka kręcąc się bez sensu po pokoju – nie pojadę z wmi szukać Palpatina, nie i koniec. Same jedźcie.
- Ahsoka, wczoraj znaleźli trupy kolejnych łowców… - zaczęła Ventress siedząc spokojnie na kanapie - Dzisiaj wyruszyli kolejni. Już nawet część elity podziemia zaczęła poszukiwania.
- Ale nikt nie dojdzie do celu. Głupi łowcy lecący na kasę nie są w stanie znaleźć sitha. A Jedi nie chcą wysłać nikogo – dodała Barriss stojąca pod oknem. Jej wtrącenie się było nowością. Zazyczaj przy takich rozmowach to Assaj i Tano na przemian rozmawiały i wrzeszczały na siebie, a potem odchodziły.
- Jedi są zajęci zawieraniem pokoju i tępieniem resztek Separatystów, którzy nie chcieli się poddać – mruknęła togrutanka, choć wiedziała, że nie ma to sensu. Ta dyskusja zawsze wyglądała tak samo. Dathomirianka i Milirianka dostarczały jej kolejnych newsów, a ona powtarzała, że Rycerze Pokoju i Senat są bardzo zajęci, ale niedługo wszystkim się zajmą. W końcu chociaż ostatnie informacje z półświatka były nieco niepokojące, to przecież nikt się nie spodziewał, że darth Sidious da się łatwo złapać. Jednak tym razem dziewczyna wyprowadziła swoimi słowami wiedźmę z równowagi.
- Dobrze wiesz, że to tylko wymówka. Zakon jest zajęci zbieraniem się po zdradzie Windu i odejściu Skywalkera. Senat liczy, że łowcy głów albo sami złapią Palpatina, ginąc przy tym w sporej ilości; albo swoimi trupami przetrą drogę dla Armii Republiki i Jedi, którzy wejdą na koniec jako tryumfatorzy. Ale nie uda im się to. Barriss ma rację, łowcy nie mają szans w starciu z sithem, który prawdopodobnie znowu coś knuje. Tylko Jedi mają szanse go znaleźć i przy tym nie zginąć. My może nie jesteśmy już Jedi, ale nimi byłyśmy. Dodatkowo jesteśmy osobiście zamieszane w to całe bagno. My dałyśmy uciec Palpatinowi. Więc to my musimy go znaleźć – wyrzuciła z siebie była sithanka podrywając się na nogi. Rzuciła nastolatce wyzywające spojrzenie, jednak zanim ta zdążyła odpowiedzieć rozległ się głos.
- Ma rację – Anakin siedział na otwartym oknie. Tano ledwo go poznała. Bez szat Zakonu wyglądał jak ktoś inny. Obok stała Offe ze spojrzeniem mówiącym coś pomiędzy „No co?”, a „Sorki”
- Ty, zgadzasz się z nią? - Ahsoka pokazała na nich palcami, a potem pokręciła głową – Co ty tu w ogóle robisz?
- Padme kazała mi z tobą pogadać, bo podobno senator Bonteri jej mówił, że ty mówiłaś, że te dwie – wskazał na Ventress i Offe – próbują cię namówić na szukanie Palpatina. No więc jestem – rozłożył ręce – i choć sam w to nie wierzę, zgadzam się z nią
- Zabiję tego paplę – wymamrotała Ahsoka, spoglądając na sufit
- Nie żeby mi to przeszkadzało, ale on się o ciebie martwi. Wszyscy dobrze wiemy, że nie nadajesz się na nic nie robiącą dziewczynę senatora – mężczyzna zeskoczył z parapetu i podszedł do ex padawanki
- Odezwał się Wybraniec, chwilowo robiący za niańkę – prychnęła dziewczyna
- Wspaniała rozmowa, ale może byś przestał gadać bez sensu, bo na nią nic nie działa. Uwierz próbowałyśmy już na wszystkie sposoby ruszyć ją z tego domu. Ale od dłuższego czasu nie wychyliła nawet nosa za próg – westchnęła Assaj teatralnie opadając na sofę. Togrutanka chciała zaprotestować, ale łowczyni miała rację. Nie wyszła z apartamentu Luksa od bardzo, bardzo dawna. Nie miała na to siły. Jej dawny mistrz miał rację, nie chciała reszty życia spędzić, jako grzeczna dziewczynka udająca, że polityka jest bardzo ciekawym zajęciem. Jakaś jej część aż rwała się, żeby polecieć z dziewczynami. Ale wiedziała też, że takie misje to już przeszłość. Nie była Jedi, a głupie misje skończyła na zabiciu mistrza Windu. Miała swoje życie i nie chciała go niszczyć.
- Więc wyruszcie bez niej – zaproponował Skywalker, a wszystkie kobiety spojrzały na niego jak na wariata – Sam bym chętnie poszedł, ale nie mogę zostawić rodziny. Padme by mnie ukatrupiła, gdybym zostawił dzieci z opiekunką.
Nastała minuta dziwnej ciszy, przerywana tylko tykaniem zegara (uznajmy, że takowy wynalazek tam istnieje, choć w to wątpię ;) ). Tano przypadkiem spojrzała na niego i podskoczyła.
- Słuchajcie, cudna rozmowa, ale łaskawie idźcie już, bo za piętnaście minut przyjdzie pad Kotlet – wstała i otworzyła szeroko drzwi, jasno dając do zrozumienia gościom, że ich wyprasza.
- No to pa – Barriss i Assaj jednocześnie poderwały się i wyszły. Anakin ruszył za nimi, ale w progu zatrzymał się
- Powiedziałem im tak, bo wiem, że poleciałabyś za nimi. Tego chcesz i ja to wiem. Nawet jeśli ty nie – mruknął pod nosem
- Skąd możesz wiedzieć, czego ja chcę. Zmieniłam się przez ostatnie parę miesięcy – prawie wykrzyczała dziewczyna. W środku aż się gotowała. Skąd on może wiedzieć jak się czuje?! Dwie strony toczyły w niej nieustanną walkę, tak, że nie wiedziała co robić.
- Może ci się zdawać, że się zmieniasz, ale gdzieś głęboko zawsze będziesz małym Smarkiem. A jego znam doskonale – były Rycerz Jedi wyszedł z mieszkania, zostawiając nastolatkę w stanie słupa soli i wewnętrznej, kończącej się bitwy. Wiedziała co ma zrobić. Tak naprawdę od dawna to wiedziała. Nie miała tylko zielonego pojęcia JAK dokonać tego czynu.
- Dlaczego moje życie nie może być proste, łatwe i przyjemne – pokręciła głową i zatrzaskując za sobą drzwi ruszyła do swojego pokoju.

***

Darth Sidious stał w ciemnej jaskini, patrząc na zwłoki kolejnych Łowców Głów. Kolejnych martwych idiotów, którzy myśleli, że są na tyle dobrzy, że uda im się pojmać lorda sithów, mimo że tak wielu już zginęło. Idioci. Gdyby tego nie chciał, nigdy by go nie znaleźli. Niestety na jego pułapkę jak na razie natknęło się kilka nic nie znaczących robaków. Ale nie od razu Couruscant zbudowano.
- Niedługo tu przyjdziesz, młody Skywalkerze, a wtedy staniesz po mojej stronie i będę rządził galaktyką – zaśmiał się złowieszczo. Nawet ta pyskata dziewczyna nie była w stanie mu przeszkodzić. To, że miała w sobie ducha Jasnej Strony nic nie znaczyło, w końcu każde światło można, zgasić, zdusić… lub przekształcić w coś mrocznego. A Ciemna Strona nie bez powodu jest potężniejsza. Znów się zaśmiał. Jego nowy plan był idealny, nie było miejsca na wpadki. Wszystko było idealnie. Jednak sith po raz kolejny nie brał czegoś pod uwagę. Że miłość i przyjaźń jest w stanie pokonać wszystko, a duchy światła, będą ja wspierać za wszelką cenę.
____________________________________

Hejo ludziki!
Ten rozdział jest nieco dziwny, ale pisałam go w samochodzie wracając z ferii świątecznych, więc tak. Pisanie po 22, kiedy się nie widzi klawiatury jest bardzo ciekawym zajęciem.
Po za tym dzisiaj Sylwester, więc Szczęśliwego Nowego Roku wszystkim!
NMBZW!