niedziela, 16 października 2016

Rozdział 18

    Ahsoka biegła przed siebie zlana łzami. Dlaczego życie musi jej tak nienawidzić?! I czemu Anakin jest taki upierdliwy?! Powinna od razu uciec, a nie czekać na niego pod tym wyjściem.
Ale tak strasznie chciała się zgodzić i wrócić z nim na Coruscant, mimo, iż wiedziała, że nie może tego zrobić. To Jedi ją porzucili, przez nich omal nie zginęła jako zdrajczyni Republiki. Barriss miała stuprocentową rację mówiąc, że Rycerze Pokoju utracili swoje światło.
 Właśnie, Barriss. Tano była bardzo ciekawa jak radzą sobie z Ventress. Ta myśl poprawiła jej nieco humor.

***

- I co? - Spytał Anakin, gdy Obi-Wan, wyszedł z tunelu.
- Co, co? - odpowiedział pytaniem Kenobi
- Strażnicy coś powiedzieli? - uściślił Skywalker
- Poza mruknięciem podziękowania, za złapanie tego sitha to nic, ale prawdopodobnie będzie osądzony jak najszybciej.
- Czyli wracamy do pałacu króla i liczymy, że pozwolą nam jeszcze go przesłuchać, albo chociaż wpuszczą na rozprawę, o ile odbędzie się ona tutaj - podsumował Anakin
- Na to pierwsze raczej bym nie liczył i wątpię, żeby Kanclerz już nie poprosił o przysłanie więźnia na Couruscant. Ale mamy jeszcze nieudany zamach na karku i istnieje nieco większa szansa, że pozwolą nam przesłuchać tych bandytów.
- Zatem chodźmy, zanim pan Asdojhutyjik (tak, tak wiem, źle napisałam) każe ich zabić - zakończył Wybraniec

***

Lux kręcił się niespokojnie po swoim domu. Zamach na pałac królewski miał miejsce dobrą godzinę temu, a Jedi nadal nie było. Nie tyle martwił się o Skywalkera i Kenobiego co o Ahsokę, która na pewno była z nimi. Nie chciał, żeby coś jej się stało. Nagle jego holokomunikator zabrzęczał.
- Senatorze Bonteri, jest pan pilnie wzywany do budynku senatu. Jedi pokonali jakiegoś sitha i pan Asdojhutyjik chce go przesłuchać w obecności wszystkich - oznajmił jakiś osobisty lokaj pana prawnika
- Oczywiście, zaraz będę - odpowiedział chłopak i zakończył połączenie - Wrócili. A jeśli Jedi żyją, to Ahsoka też - powiedział jeszcze do siebie.

***

- Anakinie! - zawołał Obi-Wan
- Co znowu? - spojrzał na starszego Jedi
- Zaraz odbędzie się przesłuchanie tego sitha i mamy pozwolenie na obecność na nim.
- Cudownie. Czyli następne pół dnia będziemy czekać, aż politycy stwierdzą, że zadając ciągle jedno pytanie i tak nic nie uzyskają?
- A tobie co się stało? Jeszcze godzinę temu miałeś zamiar sam go przesłuchać - zdziwił się Kenobi
- No tak, ale ja to ja, a wkurzający politycy, to wkurzający politycy - odparł Skywalker wstając
- Cóż, mimo wszystko, może czegoś się dowiemy - powiedział optymistycznie Stejwończyk, wychodząc z pokoju
- Z naciskiem na może, a morze jest głębokie i szerokie - mruknął Wybraniec wychodząc za ex mistrzem

    Pół godziny później rozpoczęło się przesłuchanie Sarxa. Zgodnie z przewidywaniami Anakina sith uparcie nie odpowiadał na zadawane po raz setny pytania.
- Nic z tego nie będzie - mruknął Skywalker po godzinie - nie powiedział nawet jak się nazywa
- To było takie pytanie? - zdziwił się Obi-Wan
- Nie wiem, to ty tu jesteś od słuchania polityków - odparł Wybraniec
- Mógłbyś się nauczyć też tego słuchać. Ja się skupiam na zajrzeniu temu sithowi do głowy - powiedział starszy Jedi
- A udało ci się? - spytał młodszy
- Nie. Ale mógłbyś pomóc - odpowiedział Stejwończyk zamykając oczy.
- Hmm, to w sumie lepsze niż słuchanie tego bełkotu - stwierdził rycerz i skupił się na zajrzeniu wgłąb umysłu sitha.

***

Przesłuchanie trwało już półtorej godziny, a pojmany mężczyzna nie odezwał się ani słowem. Lux zaczynał się powoli niecierpliwić. Ten człowiek był uparty nawet jak na separańca.
- Pytam po raz ostatni, dla kogo pracujesz?! - wrzasnął pan Asdojhutyjik
- Och, wątpię, żeby był to ostatni raz. Będziesz pytał póki nie odpowiem - odezwał się ku zdziwieniu wszystkich Sarx
- Jak śmiesz tak do mnie mówić?! Wiesz kim jestem?
 - Jakimś skorumpowanym politykiem. A ja nie mam zamiaru odpowiadać na cokolwiek, póki twoi Jedi próbują włamać mi się do głowy - odpowiedział spokojnie sith
- Co to ma znaczyć?! - prawnik zwrócił się do Anakina i Obi-Wana
- Nie mam zielonego pojęcia. Prawdopodobnie usiłuje się wykręcić od odpowiedzi - odparł spokojnie Kenobi, szturchając Skywalkera
- Na pewno, wszyscy Separatyści tak robią - potwierdził Wybraniec, przestając włamywać się do umysłu Sarxa
- Teraz dużo lepiej, ale kłamać to wy nie umiecie nędzni Jedi - powiedział szyderczo mężczyzna
- Nie będziesz to wyzywał Jedi, tylko odpowiadał na pytania! - krzyknął Zomvin
- Twoje nędzne pytanie bez sensu? Powiem wam tyle, że jesteście zgubą sam dla siebie. Mój mistrz już dawno wszystko zaplanował. Wasza Republika już niedługo upadnie, a wy wszyscy zginiecie.
- Czy to ty jesteś odpowiedzialny za dzisiejszy zamach? - spytał polityk ignorując wypowiedź
- A ci nędzni przestępcy wam tego już nie powiedzieli? - odpowiedział pytaniem sith zbijając prawnika z tropu
- Czy miałeś jeszcze innych wspólników? - Wyrwał się jakiś senator
- Chodzi wam o tą smarkulę Jedi? W życiu nie zniżyłbym się do poziomu współpracy z Jedi - odparł spokojnie Separatysta. Nagle przesłuchanie przerwało pikanie holokomunikatora. Ktoś poprosił o podejście pana prawnika, któy po chwili rozmowy znów odwróciła się twarzą do zebranych.
- Otrzymałem właśnie zlecenie od Kanclerza Palpatina, by przetransportować więźnia na Coruscant, gdzie odbędzie się jego proces. W związku z informacjami, które przed chwilą otrzymaliśmy, uniewinniam też Ahsokę Tano - to zdanie wypowiedział z lekkim oporem - Zamykam posiedzenie, do widzenia.
- Czyli wracamy do domu? - zapytał Anakin Obi-Wana
- Cóż, negocjacje teoretycznie się jeszcze nie skończyły, ale większość rządu pewnie poleci na Couruscant, więc zapewne tam się one skończą. Po za tym ktoś musi pilnować tego sitha w czasie podróży, a skoro Jedi są na miejscu to czemu by nie mieli to być oni? Wobec tego prawdopodobnie tak - odpowiedział Kenobi
- To dobrze.

_______________________________________

Hejo!!!!!
Ludzie, piszę ten rozdział od ponad tygodnia i w końcu udało mi się go skończyć. Właściwie miałam zamiar napisać więcej, ale wyszło mi tak, więc chyba tamto trochę rozwinę i napiszę dodatkowy rozdział., a potem będzie chyba BUM. Ale bez spoilerów.
Nie wierzę, że to mój pierwszy rozdział w tym roku szkolnym. Czuję się jakbym chodziła do gimnazjum już o wiele dłużej niż półtora miesiąca. Ale przynajmniej mam spoko szkołę i klasę. A jak u was?
Dobra, ja już nie zanudzam i idę oglądać Piratów z Karaibów.

Dedyk dla:
Takich dwóch osóbek z mojej klasy, które zapewne tego nie czytają, ale wiem, że też uwielbiają SW

NMBZW!!!

1 komentarz:

  1. Supirupisupirupi!! Nie no pp kocham ten rozdział!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
    BOSKO *.* TYLKO DAJ LUKSOKĘ
    PROSZĘ
    DAJ
    LUKSOKĘ
    TAK, ŹLE NAPISAŁAŚ. (tera patrz): A S D O J H U T I Y K. Zomvin przynajmniej było dobrze.
    Cóż ja mogę? Love!
    Sis <3

    Ps: zaraz Ranczo! Musisz się nauczyć Zomvin nazwiska.

    OdpowiedzUsuń