niedziela, 17 września 2017

Rozdział 26

 Kilka minut przed szóstą Ahsoka stała na płycie wyznaczonego przez Ventress lądowiska, czekając na resztę grupy.
- Czy oni się zawsze wszyscy muszą spóźniać? - westchnęła wznosząc głowę do góry.
- Odezwała się zawsze punktualna – powiedział Anakin pojawiając się w polu widzenia dziewczyny – poza tym zostały trzy minuty.
- Wow, jesteś tu. Szczerze mówiąc nie sądziłam że naprawdę polecisz z nami – togrutanka skinęła mu głową na powitanie, przypominając sobie ich wczorajszą krótką rozmowę przez komunikator, w której Skywalker oświadczył że leci z nimi.
- Jak za starych dobrych czasów, co?
- Trochę
- Lepiej – wtrąciła się pewna dathomirianka, która znikąd pojawiła się obok nich – teraz nie ma tabunu upierdliwych Jedi i klonów, a za to jest drużyna marzeń.
- Której część właśnie spóźniła się na wyznaczoną przez siebie godzinę – uśmiechnęła się Soka machając do Barriss która w przeciwieństwie do pewnej widźmy nie wyskoczyła jak klaun z pudełka tylko szybki krokiem zbliżała się do nich.
- Ej, jest równo szósta. Nie jesteśmy za późno – próbowała bronić się czarownica
- Błagam nie zaczynajcie się teraz kłócić o punktualność bo do wieczora nie wylecimy – poprosiła Offe znając zwyczaje tej dwójki
- Popieram prośbę – wtrącił się jedyny mężczyzna w towarzystwie
- Niech wam będzie – westchnęły jednocześnie Tano i Ventress
- Super. Więc idziemy – milirianka odwróciła się i ruszyła w stronę niedużego ale widocznie nowego i nietaniego statku
- Nawet nie chcę wiedzieć skąd wy to wytrzasnęłyście – wymamrotała Ahsoka, wchodząc na pokład
- Ja też – Anakin z uznaniem przyglądał się wnętrzu pojazdu
- Oj wasze małe, słodkie główki mogą być spokojne, nikogo nie zabiłyśmy ani nic nie ukradłyśmy. Tylko pozbawiłyśmy sporej ilości gotówki ludzi którzy byli zbyt pewni swoich umiejętności oszukiwania w karty i inne takie – odezwała się dathomirianka przelotnie klepiąc Ahs po głowie i szybko kierując się na fotel pierwszego pilota.
- Same oszukując przy okazji? - spytała togrutanka szybko siadając obok wiedźmy
- Ejejejejej a ja? Spadaj Smarku – Skywalker stanął przy dziewczynach
- Sam spadaj – wytknęła mu język Assaj – tam masz miejsce – machnęła ręką w stronę ostatniego wolnego miejsca w kokpicie, ponieważ jedno zdążyła już cicho zająć Barriss. Mężczyzna jednak zignorował wiedźmę i oparł się o fotel swojej ex padawanki wiercąc w niej dziury wzrokiem
- Słyszałeś gospodarza rycerzyku. Bądź grzeczny i usiądź – uśmiechnęła się słodko Tano, po czym odwróciła się i zaczęła klikać guziki razem z Ventress. Zrezygnowany i delikatnie fochnięty Anakin usiadł na pustym siedzeniu.
Po kilku sekundach silniki zaczęły pracować, a statek oderwał się od ziemi.

***

- Wyruszyli? No w końcu, już zaczynałem się niecierpliwić – odezwał się władczy głos i rozłączył się z hologramem łowcy nagród którego nazwiska nawet nie znał. Po co miałby orientować się w swoich szpiegach kiedy miał tak wspaniałą armię która i tak likwidowała jego donosicieli jeden po drugim kiedy tylko dostarczyli jakiejś przydatnej informacji. W końcu nie mógł pozwolić by wiedzieli za dużo. To mogłoby prowadzić do wielu… niedogodności. A przecież nie chciał alarmować Republiki zbyt szybko.

***

- Uwaga zaraz wychodzimy z nadprzestrzeni! - krzyknęła dathomirianka pociągając za odpowiednią dźwignię, przez co statek gwałtownie zwolnił a błękitny tunel wokół statku zamienił się w zwyczajną przestrzeń kosmiczną z czerwoną planetą centralnie przed nimi.
- Ładne mi zaraz – mruknęła Ahsoka przerzucając szybko jakie guziczki
- Przecież widzisz co się dzieje. Bez pretensji proszę – odpowiedziała jej wiedźma
- Więc po co mówisz na głos, skoro i tak muszę sama sprawdzać wszystko
- Bo mogę
- A może skończycie się kłócić i skupicie się na wylądowaniu w jednym kawałku? - przerwał im Anakin
- A ty się nie wtrącaj – powiedziały pilotki jednocześnie, odwracając się w jego stronę, po czym wróciły do kontrolowania zbliżania statku do Mustafar.

Po dziesięciu minutach maszyna osiadła na gorącym gruncie, a wesoła gromadka wyszła na zewnątrz od pierwszego kroku przeklinając gorąco, duchotę, pyły kałuże magmy i inne takie. No raczej to Assaj narzekała, a reszta w ciszy słuchała jej gadania.
- … przysięgam że jeżeli ta przeklęta planeta to ślepy trop to coś komuś zrobię naprawdę, kto by chciał tu siedzieć…
- A może właśnie dlatego Palpatine wybrał to miejsce na swoją bazę co? - Odezwała się pierwszy raz od dawna Barriss – Nikt tu nie chce przebywać, łatwo o wypadek, nie jest trudno się też ukryć. To dość logiczne. Po za tym nie musisz zamęczać nas swoim gadaniem bo prawie wdepnęłaś w lawę.
Po tej wypowiedzi czarownica zamilkła, a grupa w milczeniu skupiała się na omijaniu plam stopionej skały. Nie musieli dyskutować na temat kierunku, wszyscy mieli to samo przeczucie, które kierowało ich naprzód. Po kolejnych kilkunastu minutach Skywalker nagle przystanął, a kiedy dziewczyny podniosły wzrok by zobaczyć co go zatrzymało, aż odebrało im oddech. Co prawda wszyscy wiedzieli że na Mustafar przyleciało mnóstwo łowców i nikt nie wrócił, ale nie spodziewali się takiego widoku. To było cmentarzysko na pół stopionych statków, a za nim majaczyło ogromne wejście do prawdopodobnie jaskini, jednak ciężko było stwierdzić z powodu ogromnej metalowej ściany która zajmowała całą dziurę.
- Jak widać Palpatine się raczej nie kryje – prychnął Anakin
- Cóż to nadal niezamieszkana część planety, ale jakim cudem Senat nie wie o tym czymś?! - zapytała Offe rozglądając się wielkimi oczami
- Nie mam pojęcia, ale wyczuwam tam pełno dziwnych istot, które na sto procent nie są z żadnej znanej nam rasy – wymamrotała Ahsoka
- Ja nie czuję nic poza mnóstwem ciemnej strony – Ventress spojrzała dziwnie na Sokę
- Ja też – wtrąciła Barriss – Anakin? - odwróciła się w jego stronę
- Nie wiem dlaczego tego nie czujecie, ale tam faktycznie jest coś dziwnego
- To nie fair to na pewno przez to wasze wybrańcowanie i tak dalej – powiedziała dathomirianka robiąc teatralnie obrażoną minę
- Zapewne. A teraz czas zacząć zabawę – uśmiechnęła się pod nosem togrutanka i zaczęła powoli iść w stronę groty.

_____________________________________________

Hej wszystkim, którzy to czytają! (czyli pewnie nikomu ale cii)
W końcu wena do mnie przyszła, łał. Muzyka pomaga. I siedzenie samemu w domu. I cukier. Tak.
I w sumie to  napisałam ten rozdział już tydzień temu ale tak wyszło, że wstawiam dopiero teraz. Ups.

Dedyk dla:
Magdy

NMBZW

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz